Witajcie! Słowo Boże to konkretna wskazówka jak żyć. Chcę się dzielić z Wami swoimi przemyśleniami na ten temat.
Cieszę się, że zaczynam właśnie dziś - kiedy Kościół daje nam przypowieść o Miłosiernym Ojcu. Tekst ewangeliczny kończy się zagadkowo - czy starszy syn wejdzie na ucztę? Podobnie kończy się Księga Jonasza - pytaniem o to czy Bóg powinien okazać miłosierdzie Niniwitom. Tacy juz jesteśmy, chcielibyśmy kary dla winowajcy, odepchnięcia go i upokorzenia. Bóg jest inny. Aż trudno w to uwierzyć. Tak sobie myślę, że młodszy syn i tak otrzymał karę. Sądzę tak po swoim doświadczeniu odejścia od Ojca. Mój powrót był podobny do powrotu syna, co było robić - poszukiwanie szczęścia poza Bogiem przyniosło tylko udrękę i rany. Wróciłam, ale trudno mi spojrzeć Ojcu w oczy, trudno mi uwierzyć do końca w Jego przebaczenie i to jest udręka i to jest cena tego, że nie chciałam słuchać Jego głosu. Życie po powrocie do domu Ojca nie jest już takie samo, ale niestety uczymy się na własnych błędach.Początek ewangelii dzisiejszej pokazuje nam punkt ciężkości tego słowa bogatego w treści. Faryzeusze i uczeni w Piśmie szemrali przeciwko kontaktom Jezusa z grzesznikami... jak starszy syn i jak Jonasz. Serce Boga przygarnia jednak grzeszników, którzy grzeszą ponieważ gorączkowo szukają miłości i nie wiedzą gdzie ją znaleźć. Chrześcijaństwo to naśladowanie Chrystusa. Mamy więc poszerzać swoje serca i uczyć się miłosierdzia wobec bliźnich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz