5 Niedziela Wielkiego Postu J 8,1-11
W ostatnich dniach Słowo prowadziło mnie do problemu osądu. Kulminacja tego tematu nastąpiła w niedzielę. Podoba mi się komentarz o. Raniero Cantalamessy do tej Ewangelii: Jezus chciał raz na zawsze wyplenić zawód szpicla czy detektywa śledzącego cudze grzechy. No i owszem zdarza mi się być takim szpiclem, ale ostatnio raczej to mnie sądzą. Wtedy pojawia się w moim sercu osąd tych co mnie sądzą, koło się zamyka. Jezus umiał przyjąć niesłuszny osąd, ja nie potrafię ani słusznego ani niesłusznego. Złoszczę się na szpicli i szemram okrutnie. Słowo to więc jest także do mnie. Jak trudno pozostawić Bogu sąd i pomstę...
poniedziałek, 18 marca 2013
wtorek, 12 marca 2013
EWANGELIA (J 5,1-3a.5-16) WTOREK IV TYGODNIA WIELKIEGO POSTU
Jezus pyta człowieka chorego od 38 lat czy chce być zdrowy. Dziwi to pytanie, ale odpowiedź leżącego też jest ciekawa: Panie, nie mam człowieka. Dla mnie jest to kontynuacja wczorajszego Słowa. Jezus uzdrowił syna urzędnika królewskiego. Urzędnik, człowiek mało religijny prosi z wiarą Jezusa o pomoc. Dziś człowiek religijny nawet nie pomyśli, że może prosić Boga o pomoc, czeka na człowieka. Kolejnym światłem jest czytanie z Ezechiela, ożywiająca woda spod progu świątyni... Jezus jest świątynią ze zdrojami miłosierdzia niewyczerpanego. Tylko czy mam wiarę, aby prosić? Czekam na swoje nawrócenie i wydaje mi się, że wtedy Bóg mnie będzie wysłuchiwał, a tymczasem teraz mogę prosić niezależnie od kondycji duchowej. Chyba za mało mam odwagi lub takiej "świętej" zuchwałości. I jeszcze powraca Ewangelia z niedzieli - starszy syn, który nie prosi, a ma żal w sercu, że Ojciec nie dał mu nawet koźlęcia. Czy Ojciec by mu odmówił? Może po prostu nie prosił? Może czas zacząć prosić???
Jezus pyta człowieka chorego od 38 lat czy chce być zdrowy. Dziwi to pytanie, ale odpowiedź leżącego też jest ciekawa: Panie, nie mam człowieka. Dla mnie jest to kontynuacja wczorajszego Słowa. Jezus uzdrowił syna urzędnika królewskiego. Urzędnik, człowiek mało religijny prosi z wiarą Jezusa o pomoc. Dziś człowiek religijny nawet nie pomyśli, że może prosić Boga o pomoc, czeka na człowieka. Kolejnym światłem jest czytanie z Ezechiela, ożywiająca woda spod progu świątyni... Jezus jest świątynią ze zdrojami miłosierdzia niewyczerpanego. Tylko czy mam wiarę, aby prosić? Czekam na swoje nawrócenie i wydaje mi się, że wtedy Bóg mnie będzie wysłuchiwał, a tymczasem teraz mogę prosić niezależnie od kondycji duchowej. Chyba za mało mam odwagi lub takiej "świętej" zuchwałości. I jeszcze powraca Ewangelia z niedzieli - starszy syn, który nie prosi, a ma żal w sercu, że Ojciec nie dał mu nawet koźlęcia. Czy Ojciec by mu odmówił? Może po prostu nie prosił? Może czas zacząć prosić???
niedziela, 10 marca 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)